Życiówka / Pierwsza wyprawa z BS

Niedziela, 16 maja 2010 · Komentarze(7)
Dostałam w dupę! Nie ma co ukrywać, ciężko było, nie tak wyobrażałam sobie pierwszą stówę i nie tak wyobrażałam sobie niedzielną wycieczkę do Sobótki!!!

Od rana wiało konkretnie, ale wszyscy stawili sie w komplecie. W kolejności pojawiania się: WrocNam, Galen, ja z Blasiem, Asia z JPBike i kierownikiem wycieczki Młynarzem.

Początkowo humory dopisywały, fajnie mi się jechało wioskami w kierunku Sobótki, nawet dawałam rade utrzymać się w grupie z "zawodowcami".




Zrobiliśmy po drodze krótką przerwę w Rogowie Sobóckim, niektórzy na pączki (w ilości hurtowej), niektórzy na zrowe, pyszne kanapki, które sami wozili w plecaku;)



Od Sobótki zaczęły się schody. Tzn wjazd na przełęcz Tąpadło. Początkowo asfaltem, co i tak dało mi nieźle w kość. Jechałam momentami 7km/h, czyli prędkością spacerową! Ale zacisnęłam zęby i jak założyłam, tak też zrobiłam, czyli do przełęczy nie zeszłam z roweru:)) Jak tylko zaczą się szlak w terenie powiedziałam "dziękuję" i dalej rower już pchałam.



i pchałam..



i pchałam..



.. choć momentami miałam ochotę cisnąć rower w krzaki albo zawrócić z trasy. Powstrzymało mnie tylko to, że nie miałam telefonu, żeby poinformować resztę o mojej zmianie planów!

Reszta wycieczki cisnęła na rowerach. Szacun!



A następnie czekała na wichrze aż się wgramolę na szczyt.



Później już było miło. Piwka i grzańce i te sprawy. W normalnych okolocznosciach też bym się skusiła na grzańca, ale czekały nas jeszcze nienormalne warunki w drodze powrotnej..



Prawdziwi bikerzy pomknęli z górki..



.. choć i tak za 5 metrów musieli czekać na mnie..

Jak się skończyło z górki, to zaczęła się walka o przetrwanie (dla mnie). Wicher, a póżniej deszcz skutecznie mnie wykończyły. Brak paliwa, nie powiem, też dał się we znaki porządnie.. nie przewidziałam tylu godzin w siodle://

I tak Galloway-owaliśmy z przerwami na czekanie na mnie..



Ostatnie 10 km dłużyło się gorzej niż na MARATONIE!!!!

Podsumowując: bardzo fajna ekipa jeżdżąca, rower - tak, ale tylko jak jest pogoda:) Ten mój niedzielny wyczyn dał mi troche do myślenia na temat planowanego wyjazdu nad Balaton...

Komentarze (7)

Byłaś bardzo dzielna - w takiej BS-owej ekipie zawsze możesz liczyć na wsparcie :)
No i bardzo dziękuję za wspólny wypad - tak jak przedmówcy i ja napiszę - do następnego :)
Pozdrowionka z Poznania :)

JPbike 21:11 środa, 19 maja 2010

wycieczka bombowa, towarzystwo odlotowe,swietne zdjęcia
pogoda taka se;/ale to mało ważne przy takiej ekipie!:)
pozdrowionka i gratulacje życiówki 1szej i pewnie nie ostatniej!

Anonimowa karla76 18:47 środa, 19 maja 2010

Dzięki za wspólny wypad! Pogoda dała trochę popalić. :)
Na szczęście wszyscy daliśmy radę.
Jeśli w takich warunkach przejechałaś tyle kilometrów, to... musisz KONIECZNIE jechać nad Balaton bez chwili zastanowienia! :)

Pozdrawiam!

Mlynarz 09:43 środa, 19 maja 2010

Dałem już wpis u Błażeja, ale może będziesz pierwsza:
Może dacie się namówić na weekendowe (np. sobotnie) kilkugodzinne (ale nie takie długie, jak ostatnio) kręcenie, jeśli uda się złożyć ekipę i pogoda dopisze?
Myślę o "Operacji Zachód 2" - gdzieniegdzie na mieście widać ogłoszenia i link jest na moim dzisiejszym wpisie i jeszcze akcji "Dokumenta-ciclista, czyli pokaż światu swój rower".
Szczegóły, jakby coś, ustalimy przed sobotą ;-)
Pozdrawiam

WrocNam 19:59 wtorek, 18 maja 2010

WrocNam, jeszcze wczoraj odpowiedziałabym "nie, dziekuje.". Dzis już myślę gdzie by tu w weekend.. Oczywiście, jeśli pogoda sie poprawi;) Jak nie, to wolę już biegać;)

kaisa 13:13 wtorek, 18 maja 2010

Gratulacje!
Wybieramy się gdzieś w sobotę? Mam już plan (szczegóły we wpisie po południu, kiedy wrócę z pracy) ;-)
Pozdrawiam

WrocNam 03:03 wtorek, 18 maja 2010

Bardzo dziękuję Tobie i Błażejowi. Super się razem jechało i... Do następnego? :]

Galen 16:49 poniedziałek, 17 maja 2010
Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa ienat

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]